Ansatsu Kyoushitsu

Musimy cię zabić, nie ma czasu, zróbmy matmę.


Niezidentyfikowany obiekt prawdopodobnie żyjący pozbawia Księżyc 80% masy i ogłasza, że Ziemię czeka identyczny los, chyba że klasa, w której zostaje nauczycielem zabije go do końca swojej nauki. Okeej.. tego jeszcze nie było..

Bez owijania w bawełnę - fabuła jest intrygująca, postaci ciekawe, szczególnie sam nauczyciel, a akcja rozwija się zupełnie nieźle aż po świetny finał. Po drodze mamy sporo czasu na polubienie przynajmniej niektórych bohaterów i nabranie ochoty na więcej.
Jedno mi tylko nie pasuje. Niemal każdy nowy bohater superzabójca w jednej chwili po nieudanym występie obrasta ignorancją dla losów swojego i świata. Sprawia to wrażenie, że cała powaga sytuacji istnieje wyłącznie dla zawiązania akcji i przestaje być dalej potrzebna. Do tego dochodzi naprawdę poważny brak szacunku dla pojęcia "czasu" i ponadnaturalne osiągnięcia uczniów w każdej prezentowanej dziedzinie. Pozbawia to widza możliwości podejścia do tytułu bez nabrania porządnego dystansu.

Ansatsu Kyoushitsu to anime przyjemne i lekkie. Jeżeli nie przeszkadza nam to, że powaga sytuacji jest zlana, logiki często brakuje, a konsekwencje są .. niewymierne(?), to na pewno będziemy się dobrze bawić.

Ocena:
Dobrze się oglądało


Pierwsze wrażenia: One-Punch Man


Eppiku pała!

Plusy:
+ Przezabawne
+ Przeepickie
+ Znakomita akcja i animacje
+ Wgniata w fotel (oczywiście gdybym miał fotel, a nie taboret...)

Minusy:
- Wychodzi tylko raz na tydzień

Oczekiwania: ŁOMATKOUWAGANATO!

BAAAM!

Teraz mnie nie zawiedź :D

Szczera środa zdrowia doda


Odrobinę zaniedbałem moje ukochane chińskiebajki.
Powodów jest kilka, jak zwykle, ale najważniejszy brzmi "nie chciało mi się tyle pisać". Sumimasen chińskiebajki!

Postanowiłem się nie oszukiwać. Jest tylko jeden sposób na to, żeby dalej prowadzić to, co zaczałem - skrócić opisy tak, żebym nie zauważył wysiłku podjętego do ich napisania.
Teraz to już w ogóle nie będziecie mieli po co tu wchodzić, drodzy goście :D Mimo to, zapraszam.
Ciśniem dalej! :D

Aiura

Och!


Trzy przyjaciółki spędzają razem czas. Tadaa! Przed państwem - Aiura!

Anime o zawrotnej długości 4 minut rozpoczyna się minutowym openingiem, ze śp. S. Jobsem w roli głównej i rakami, ponieważ zmarł na.. a nie, krabami! Matko jedyno! :D
Potem są piękne graficzki, słoneczny klimat, sporo uśmiechu i czasami coś zabawnego. Całą serię można potraktować jako OAV'kę i szkoda, że nie zostało to zrobione właśnie w takiej formie.
Aiura to po prostu małe, śliczne coś. Polecam :)

Ocena:


Trinity Seven

Wszyscy mają moce! Mam i ja!


Szkoła, magia, walka szkół, główny bohater demon lord, harem, dezintegrujące się ubrania. Brzmi znajomo?

Generalnie szkoda było by mi słów na szukaniu różnic między Trinity Seven a innymi produkcjami tego typu, ale ten konkretny tytuł wyróżnia coś bardzo ważnego..
Początek tego anime atakuje fabułą! Prawdziwą! Akcja wrzuca widza w sam środek dziwnych, interesujących wydarzeń, 20 minut kończy się raptownie, a my krzyczymy wow! To było coś innego, myślałem, że to będzie zwykła harmówka! Wooooow!
Po czy zaczynam się zwykła haremówka. Bohaterki niewydymki, koleś nawet całkiem szczery co do swoich uczuć (zdziwko) i akcja za którą ciężko nadążyć, ponieważ przed samym końcem twórcy postanawiają wyrzucić parę odcinków. A co. Po co mamy rozumieć co się dzieje, to haremówka.

Czuję się oszukany. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Miało być fajnie, a.. pff.. emmm.. hmpf.. co?! A chrzanić to.

Ocena:


Junketsu no Maria

No i dupa.


Dawno, dawno temu w średniowiecznej Europie żyła sobie wiedźma Maria jeszcze dziewica, która nienawidziła konfliktów, a z czasem konflikty zaczęły nienawidzić ją. I.. to tyle.

Wraz z pierwszym odcinkiem rozpoczyna się całkiem niezły fanservice, przyjemna kreska i fajni bohaterowie. Potem jednak dzieje się to, co zawsze, kiedy Japończycy zaczynają babraninę z europejską religią i kulturą wieków średnich - masakra jak stąd do tamtąd. Niestety problem jest bardzo szeroki i dotyka więcej elementów niż mogłoby się wydawać.
Junketsu no Maria to mix wielkich starań i totalnej odczapowatości. W jednej chwili elementy filozofii chrześcijańskiej z niespotykanym dotąd wigorem przebijają się na wierzch, a zaraz potem walą się w gruzy nagłym brakiem logiki, z uśmiechem na ustach depcząc to, co przed chwilą zbudowały. Postacie nabierają pulchniutkich kształtów aby za moment okazać się galaretowatym sześcianem w ludzkiej skórze. Akcja rozpędza się i piętrzy napięcie, żeby po mrugnięciu okiem skończyć gdzieś w polu do którego nie prowadziła żadna droga. WTF!?
Przez wszystkie 12 odcinków chciałem po kolei raz obejrzeć wszystkie pozostałe jednym tchem, a raz rzucić wszystko w cholerę. Mam wrażenie, że za to anime odpowiedzialne były dwie osoby. Jedna, najprawdopodobniej z Europy, wrażliwa na detale i pisząca świetne, choć krótkie scenariusze, oraz druga, najprawdopodobniej permanentnie podchmielona, dopisująca w nocy po pijaku swoje własne widzi mi się bez ładu i składu na koniec każdej sceny. A biedni graficy i animatorzy musieli to poskładać za niebiedne pieniądze.

W Junketsu no Maria warto obejrzeć pierwsze dwa odcinki, żeby zapoznać się z bohaterami i może ostatnie dwa, żeby wiedzieć jak to się skończyło. Reszta jest zupełnie zbędna. Jeden mądry okazuje się idiotą, jeden inteligentny okazuje się debilem, inny fajny wychodzi na dupka. No bo tak to już bywa w życiu, powiecie, ale między jednym a drugim nie ma żadnych przyczyn, jest dym bez ognia i wszyscy mówią jedno, robią drugie, a na koniec wyłazi coś zupełnie innego. A główni bohaterowie jacy byli tacy zostają. Nawet rzecz niby najbardziej oczywista, że Maria po stracie dziewictwa traci zdolności magiczne zostaje olane, zapomniane a logika rzuca kostką i idzie w wylosowaną stronę. Bo tak.
Całe to anime jest BO TAK.
A szkoda i to bardzo, bo pomimo wszystkiego oglądało się dobrze, tylko że nic z tego nie wynikło. Ktoś powinien z tego studia wylecieć.

Ocena:


Pierwsze wrażenia: Barakamon


Weźmjeli się wioskowe bencwały pozleciewali.

Plusy:
+ Naprawdę sympatyczne, zabawne slice of life
+ Może mieć bardzo mądry przekaz, zobaczymy jak dalej. Jest o talencie, motywacji, szukaniu własnego stylu, wychodzeniu ponad przeciętność, ale w przyjemnym, nienarzucającym się tonie
+ Prawdopodobnie najlepsza komedia tego sezonu

Minusy:
- Pierwszy odcinek nie jest zły, ale to typowy epizod przedstawiający bohaterów, trochę nudny i nawet w połowie nie tak zabawny jak kolejny

Oczekiwania:

Pierwsze wrażenia: Rokujouma no Shinryakusha


Harem i majty, gimbaza się ucieszy.

Plusy:
+ Po jednym odcinku nie da się powiedzieć, czy to będzie zabawne, czy tylko durne. Dobrze się kryją, zaliczę na plus

Minusy:
- Dwa majty na jeden odcinek to za mało. Albo dadzą cztery, albo wysiadam
- Nie mam pojęcia o czym to może w ogóle być, jak nie o ubliżaniu sobie na temat cycków, pokazywaniu majtów, wzajemnej przemocy przedmiotami codziennego użytku i jakże interesującym chodzeniem do jednej klasy

Oczekiwania:

Pierwsze wrażenia: Aldnoah.Zero


Nie pamiętam kiedy jakieś anime wzbudziło we mnie tyle sprzecznych odczuć.

Plusy:
+ Akcja wali z grubej rury. Jest rozpierdziel na całego, a jednocześnie znaleźli czas, żeby wytłumaczyć o co chodzi. Zazwyczaj jest albo jedno, albo drugie
+ Podoba mi się, że główny bohater, skoro już musi mieć jakieś upośledzenie/wadę/chorobę psychiczną, to nie poszła ona w nasilenie jakichś porąbanych uczuć, tylko w zorganizowany no face. Taki dobry psychopata
+ Nie wiem czy to plus, ale będę to oglądał chociażby dlatego, że mnie fabularnie wkurza, o czym niżej
+ I mimo to, jest to na razie najbardziej interesujące anime w tym sezonie

Minusy:
- Sorry, ale te elementy fabuły w ogóle się nie kleją:
Kolesie w niecałe 100 lat ogarnęli technologię rasy, która zniknęła z 30,000 lat temu, pobudowali jakieś technologiczne monstra, ustanowili 37 frakcji, które jeszcze się nie pozabijały, wykształcili skrajną pogardę wobec ludzi na Ziemi, a ich księżniczka dopiero co dowiaduje się, że Ziemia "jest niebieska"?
No i - kogo oni zabili zamiast księżniczki i jakim cudem koleś się nią opiekujący nie wiedział o podstawce? I dlaczego nie zorganizował totalnie niczego(!) w związku z niebozstąpieniem swojej najważniejszej w życiu podopiecznej? I nic nie wie o tym jakich posranych ma podwładnych? Jest aż taką fujarą, że jedyne co potrafi, to walnąć jakiegoś dzieciaka i męsko machnąć laską?! WOOOT?!?!
- Dodatkowo mamy pewne podanie dalszego rozwoju fabuły na tacy. Co potrzeba, żeby pokonać złych, których dobrzy nie ogarniają? Grupa oporu w miarę bezpiecznym miejscu - jest. Koleś, który pamięta wydarzenia sprzed 15 lat i wie co robić kiedy się nic ni wie - jest (w ogóle czemu oni po nim jadą, że coś pamięta?! Człowiek nie ma pamięci ograniczonej do pięciu dup! No chyba, że czegoś nie zrozumiałem). Księżniczka, która jest dowodem spisku - jest. Dziewczynka, która jako jedyna przetrwała zamach na zamachowców i wie o całym gównie - jest. Koleś, który siedzi w bazie wroga, żeby zadziałać od środka - jest. Teraz tylko wszystkich ochronić, bo cóż więcej? Wiadomo kto co zrobi. Chyba, że się mylę, na co licze. Z drugiej strony leci tyle durnych anime, które oglądamy, a nie mają najmniejszego sensu i są właściwie o niczym, to wcale nie wygląda to wszystko na jakiś specjalnej wagi minus. Ot wszystko wiadomo, ale co z tego, skoro może być fajnie. Pokazali już, że mają wybuchy i że może być fajnie

Oczekiwania:

Pierwsze wrażenia: Futsū no Joshikōsei ga Locodol Yattemita


Od łachmyty do celebryty.

Plusy:
+ Na moim balkonie siedzą właśnie dwa bardzo ładne wróbelki. Mógłbym hodować jakiegoś w domu. Wypuszczałbym go, żeby sobie polatał z kolegami, ale bardzo by mnie kochał więc wracałby zawsze na jedzonko, głaskanie i spanko.

Minusy:
- Płaskie jak cycki głównej bohaterki

Od dzisiaj nie będę dawał porzuconym seriom oddzielnej notki. Założę zbiorczą lożę szyderców na koniec każdego sezonu :D

Oczekiwania: